Poni ¿ej zamieszczamy obszerne fragmenty listów nades³anych do redakcji przez sta³ego czytelnika zamieszczanej poezji.
Okre ¶lenie zawarte w utworze "Manna ¯ycia" to trudny termin. Wydawa³oby siê, ¿e jest to co¶, co jest niezbêdne cz³owiekowi do jego harmonijnego rozwoju. Rozwoju osobowo¶ci i zdrowego charakteru, zdolnego do tworzenia. Wrêcz posun±³bym siê dalej, do przeinaczenia tytu³u, do u¿ycia synonimu "Manna ¯ycia"- "Manna mi³o¶ci". Bo mi³o¶æ jest silniejsza, nawet od przywi±zania do ¿ycia, od jego ochrony. Choæ przecie¿ to instynkt pierwotny. To mi³o¶æ rodzinna jest podpor± wewnêtrzn± ka¿dego z nas. To z niej czerpie siê potrzebn± do dalszej walki energiê. Ale mi³o¶æ nie polega tylko na braniu - to akurat ta jej s³absza strona. Mi³o¶æ to przede wszystkim dawanie. Bo dziêki temu, ¿e mo¿emy j± innemu, ukochanemu cz³owiekowi -ludziom da æ stajemy siê silniejsi, lepsi - wbrew logice, bo wydawa³oby siê na pierwszy rzut oka - jest odwrotnie.
... "Zbieraj±c si³y napinaj±c ¿y³y mierzymy trud ka¿dego dnia"... Nasuwa siê tu porównanie do atlety-ciê¿arowca , stoj±cego przed sztang±, na której czêsto znajduje siê masa przekraczaj±ca jego si³y. Ale aby podej¶æ do tej która stanie siê rekordem zmuszony jest codziennie, do wielokrotnego wysi³ku, ¿mudnej pracy, aby upragniony cel bêd±cy zdawa³oby siê w zasiêgu jego mo¿liwo¶ci sta³ siê faktem. Nie jest przecie¿ sam w tym zmaganiu. S± te¿ przeciwnicy, którzy d±¿± do tego samego. Dlatego dzieñ po dniu zmuszony jest byæ w sta³ej dyspozycji, aby w ka¿dej chwili stan±æ do ostatecznej rozgrywki.
... "Nie raz miara robi siê krótka, padamy prac± utrudzeni"... Nie raz okazuje siê, ¿e to co uwa¿ali¶my za staranne przygotowanie jest tylko czê¶ci± tego co zmuszeni jeste¶my w krytycznej chwili z siebie samego wykrzesaæ, by stawiæ czo³o niespodziewanym sytuacjom w jakich przysz³o siê nam znale¼æ. Prowadzi to czêsto do wyczerpania energii. Okazuje siê nieraz, ¿e to jeszcze nie koniec. To by³a dopiero przygrywka do w³a¶ciwego starcia. Sk±d wzi±æ dalsze si³y ?
... "Manna ¿ycia nam siê ¶ni. Anio³ wiary nie opuszcza nas"... Czasami owa "Manna ¯ycia", te niezrealizowane marzenia o mi³o¶ci i poparciu za którym têsknimy i którego potrzebujemy jest poza nami, nie wype³nia nas tak jak by¶my tego potrzebowali czy pragnêli. Dobra wiara, która mo¿e czyniæ cuda podtrzymuje nas na duchu. Ca³y czas mamy nadziejê, pragniemy aby ta si³a by³a w nas. Có¿ bywa i tak, ¿e nie nadchodzi. Zniechêcenie za¶ potrafi zabiæ najlepsze pomys³y, znajduj±ce siê dopiero w zarodku - mo¿e okazaæ siê, ¿e marazm jest równie zgubny.
... "Szukaj±c prawdy rachunek sumienia czynimy czêsto k³uj±c siê przy tym gêsto"... Czyni±c przegl±d swoich dokonañ, rozrachunek z przesz³o¶ci± -, wcale nie tak dalek±, doszukujemy siê pseudob³êdów, które zatruwaj± nam jadem z³a my¶li, utrudniaj± dalsz± pracê. S± po prostu k³od±, nastêpn± z niezliczonych przeszkód na drodze, utrudniaj±c± natchnion± koncentracjê... .... "Manny ¿ycia nie zabraknie nikomu lecz nie z nieba, a z domu powinien byæ jej g³ód"... Nie oczekujemy te¿, ¿e pomoc sp³ynie do nas moc± nadprzyrodzon±. Cz³owiek zwi±zany jest z matk± ziemi± ¶miertelnymi wiêzami utkanymi przez pajêczynê zdrady. Dlatego stañmy mocno nogami, zaprzyjmy siê o twardy grunt. Gotowi stawiæ czo³o najwiêkszemu wyzwaniu. Czuj±c w sobie si³ê innych b±d¼my czujni.
... "Wolno¶ci nie oddamy za ¿aden miód my¶lenie wolne uczyni z nas wielki lud..." Nic nie powinno oddzieliæ nas od raz obranej drogi. ¯adna gro¼ba, czy przekupstwo. Niezale¿no¶æ osobista, swoboda my¶lenia i decyzji to prawdziwa wolno¶æ, której nie powinni¶my oddaæ za najpiêkniejsze skarby ¶wiata.
Bo wbrew pozorom nie s ± one potrzebne cz³owiekowi zd±¿aj±cemu do wielko¶ci. Najwiêksi z najwiêkszych to nie w³adcy z urodzenia , obdarzeni bogactwem, ale Ci którzy nie maj±c nic - nie dla dóbr materialnych, ani w pogoni za nimi, kieruj± siê dobrem ludzko¶ci, narodu, swoj± wielko¶ci± doprowadzili cywilizacjê do takiego zaawansowania i rozkwitu jak± podziwiamy wspó³cze¶nie - nie bior±c w zamian nic. " ... a manna ¿ycia pozwoli nam przetrwaæ ka¿dy bunt i trud." Bêdziemy odporni na trudy zwi±zane z wielkim wyzwaniem i spodziewajmy siê tego, ¿e nasza idea, nasz cel bêdzie zawsze dla innych zazdrosnych pustym s³owem, czê¶ci± kogo¶ obcego wrogiego z za³o¿enia, g³upi± pozbawion± sensu plag±, któr± nale¿y zgnie¶æ, wdeptaæ w py³ i unicestwiæ - zanim siê j± zrozumie i doceni. Tak silni duchem i cia³em powinni¶my byæ, by znalaz³szy siê w samym ¶rodku nurtu ¶wiatowego wodospadu, zakorzenieni w chaosie ludzkiej egzystencji - stan±æ nad tym wszystkim, a zarazem zostaæ zdolnym do kierowania ¿ywio³em - bêd±c do pewnego stopnia nietykalnymi. " Piêkno
¶wiata, ¿ycia
przyrody, dziecka
zorzy, têczy
co zatem ludzi m êczy? Wielu z nas nie dostrzega otaczaj±cego nas "piêkna ¶wiata, piêkna jego przyrody , nie tylko tej dziewiczej, ale równie¿ kszta³towanej przez cz³owieka. Bo có¿ mo¿e byæ piêkniejszego od ³anów zbo¿a zasianego wiosn± przez rolnika. Kiedy przechadzasz siê poln± drog± maj±c z jednej strony las - dzie³o natury, a z drugiej z³ote jesienne pole- dzie³o cz³owieka. Tak ró¿ne, a w swoim przepychu tak doskona³e jak braterstwo pomiêdzy nimi. Dla ka¿dego z nas najwa¿niejsze jest "¿ycie,,. To dziêki niemu mo¿emy podziwiaæ wszystkie otaczaj±ce dooko³a rzeczy, istoty. Dla rodziców nie ma nic piêkniejszego ni¿ dziecko, rozwijaj±ce siê przy nich, dorastaj±ce, bêd±ce krwi± z krwi, ko¶ci± z ko¶ci, cia³em z ich cia³a. Poetom natchnienie przynosi³y zjawiska pogodowe, klimatyczne takie jak têcza, czy te¿ inny cud natury jakim s± kwiaty. To o nich i do nich adresowano, pisano rozliczne poematy, wiersze wychwalaj±ce ich zalety estetyczne, wszystko to skumulowane w jednym- wydawa³oby siê i¿ stwarza dla nas "raj na ziemi". Ale nic. Niestety. Iluzja, która powstaje pêka jak bañka mydlana. W¶ród tych dziwów cz³owiek w swojej u³omno¶ci zatraca siê, gubi w±tek przewodni. Odpycha od siebie dary. W zale¿no¶ci od jego widzimisiê , od trendów, w zale¿no¶ci co w danej chwili jest na topie. " Raz wydaje siê ³adne , a innym razem szkaradne ..." Podobnie jak w innych dziedzinach sztuki : modzie, malarstwie czy muzyce. Dla m³odego cz³owieka, to co by³o krzykiem sezonu, wyszukanym smakiem, w co ubiera³ siê jego dziadek , ojciec, by wygl±daæ elegancko , bawi go i ¶mieszy. Odwrotnie
za¶ w malarstwie. Oddanie w sposób jak najbardziej zgodny z prawd± na p³ótnie rzeczy, czy te¿ ludzi, teraz przechodzi w stadium bazgra³, próbuj±cego co¶ narysowaæ dziecka nie w pe³ni rozwiniêtego manualnie . Mo¿e to ostatnie porównanie jest nienajlepsze, ale ja osobi¶cie nigdy nie przekona³em siê do wspó³czesnej wizji malarstwa. Choæ moja wyobra¼nia nie nale¿y do u³omnych, to jednak jestem bezradny , kiedy przyjdzie mi siê zetkn±æ z barwnymi plamami, kreskami, figurami geometrycznymi. Mo¿e nie doros³em, by odczuæ w tym wszystkim co¶ wyj±tkowego. Zachwyt nad nowoczesn± sztuk± wydaje siê braæ z tego, ¿e posiadaj±c aparat fotograficzny wyczerpali¶my co¶, co wydawa³oby siê nie takie, jakie jest w rzeczywisto¶ci. Nie bêdê dalej brn±³ w tym temacie, mimo i¿ korci mnie porównanie muzyki dawnej ze wspó³czesn±.
Do czego nasza dusza t êskni? O czym marzy? Co podziwia? Ró¿ne rzeczy, zjawiska, przedmioty i osoby bêd±ce uosobieniem piêkna. Niektóre z nich wydaj± siê nam wspania³e tylko w okre¶lonych porach roku, czy te¿ dnia. Rzecz gustu, nastawienia pewnych stron, które musz± byæ wewn±trz nas odpowiednio u³o¿one, zgrane z przedmiotem podziwu. Wtedy dopiero ujrzymy w ca³ej krasie bij±cy od nich blask chwa³y otaczaj±cej, pa³aj±cej, k³uj±cej do bólu oczy. Bo có¿ to jest piêkno?
To zjawisko delikatne, ulotne, przemijaj ±ce, nietrwa³e i zwiewne. Mo¿na je w przeci±gu zaledwie u³amków sekund zniszczyæ, pozbawiæ duszy. "... Piêkno to z³o¿ony element, a nie prosty suplement." Piêkno pozbawione jednej z czê¶ci sk³adowych przestaje byæ idea³em. "... Cz³owiek zmuszony, strudzony, zmêczony, staje siê bezimienny" - traci sw± duszê. W niektórych kulturach to w³a¶nie imiê by³o dusz± cz³owieka. Dlatego poznanie go, utajnionego, znanego tylko najbli¿szym przyjacio³om by³o wielkim zaufaniem dla drugiej osoby. Poprzez stanie siê bezimiennym, przy utracie imienia stawa³ siê ów potêpionym, skazanym na samotno¶æ, wygnanym ze spo³eczno¶ci. Podobnie, choæ trochê inaczej sprawa wygl±da dzi¶. Imiê - symbol cz³owieczeñstwa jest bardzo wa¿n± dla ka¿dego cz±stk± jego osobowo¶ci, indywidualizmu. Dlatego te¿ w wiêzieniach, obozach koncentracyjnych imiê i nazwisko by³o zastêpowane suchymi, zimnymi cyframi. Cz³owiek stawa³ siê tylko numerem pozbawionym praw obywatelskich oraz godno¶ci osobistej. Przez co upowa¿nia³o to sumienie kata do traktowania go gorzej ni¿ zwierzêcia. Ówczesny cz³owiek podlega równie¿ próbom nacisku poprzez "zmuszanie", "zmienianie" jego naturalnych zdolno¶ci. Podporz±dkowanie go do pracy , zajmowania siê rzeczami, które go nie pasjonuj±, prowadzi do destrukcji tych talentów, którymi dysponuje. Do powolnego acz nieub³agalnego regresu powsta³ego w wyniku stagnacji. Có¿, ¿ycie nie jest lekkie. W¶ród tych wyprutych ze swego jestestwa znajduj± siê osobnicy o cechach "niez³omnych ." Odporni na wszystkie próby wtargni êcia do swego wnêtrza " Piêkni" w swym " majestacie". Bo co to jest majestat? Czy to mit otaczaj±cy królów, ¶wiêtych -te¿. Ale majestat to równie¿ tarcza, która ochrania od ciosów, a ka¿dy z nich mo¿e okazaæ siê ¶miertelny. Dziêki temu puklerzowi, odgrodzeni bezpieczn± barier± , ale uczestnicz±cy w ¿yciu wydaj± siê zwyk³ym szaraczkom tymi idolami, których musz± wielbiæ , gdy¿ jest to ich drugie odbicie zgubione gdzie¶ w walce o kromkê chleba. ¦wietlane oblicze tego co mogliby mieæ, a utracili prze sploty przypadków z gatunku tych najgorszych. "Piêkno" ,które ulecia³o, odesz³o i co najgorsze mo¿e ju¿ nigdy nie powróciæ. Chwalmy wiêc i wyno¶my na o³tarze tych niez³omnych , bo dziêki nim wielu wróci³o ze z³ej ¶cie¿ki. Ogrom z nich upad³o i podnios³o siê z ludzkiej kloaki, a ka¿dy taki upadek powodowa³, i¿ powstaje z nich cz³owiek coraz silniejszy, odporniejszy, piêkniejszy i potê¿niejszy.
Przegl±daj±c "Nasz Przewodnik" nr 6 z pa¼dziernika 98 r. natkn±³em siê na wiersz jakiego nigdy dot±d nie mia³em przyjemno¶ci czytaæ. Utwór nosi znamienny tytu³ "Inni..." Jego tre¶æ porusza bardzo wa¿ne zagadnienie jakim jest niepe³nosprawno¶æ, inwalidztwo, czy te¿ odmienno¶æ ludzi. Poeta stara siê ukazaæ i przybli¿yæ w nim odczucia osób dotkniêtych kalectwem, lub innym upo¶ledzeniem, nastroje wzbieraj±ce, nabrzmiewaj±ce, przy zetkniêciu owych ze ¶wiatem zewnêtrznym. Autor obrazuje w sposób dosadny bezpardonow± walkê z gro¼nym przeciwnikiem jakim jest ¿ycie. "...St±paj± po Ziemi z g³owami wbitymi w t³um, który mówi o nich Inni..." Bo w³a¶nie wstydz± siê owej inno¶ci wtapiaj± w t³um, staraj± siê, aby nie dostrzegano ich s³abo¶ci. D±¿± do bezpieczeñstwa, do tego aby staæ siê nierozpoznawalni, niewidzialni. Unikaj± wytykania palcami, ukazywania swojej osoby jako dziwol±ga sprowadzonego dla uciechy ogó³u z odleg³ych egzotycznych krajów. Zdajemy sobie wszyscy sprawê, ¿e istniej± pewne grupy spo³eczne, których "normalno¶æ" jest powa¿nie chora. To oni w szczególno¶ci w swym zboczonym, namiêtnym zapale piêtnuj± "innych". Klasyfikuj± ich w drugiej kategorii, hierarchii wa¿no¶ci, przydatno¶ci dla swoich wyimaginowanych celów. A dzieci górnego boga, s³abe z natury rzeczy, mniej sprawne przez owe poni¿enie staj± siê jeszcze s³absze, podatne na nowe lêki i depresje. Historia zna przypadki odrzucania takich ludzi, pozbywania siê ich, u¶miercania. Ju¿ w staro¿ytnej Grecji, kolebce cywilizacji, demokracji, filozofii, w jednym z miast-pañstw tzw. Polis-s³awnej Sparcie, takich ludzi, ju¿ w wieku niemowlêcym zabijano w celu pozbycia siê "balastu" obci±¿aj±cego nadmiernie kraj. A czasy najnowsze? Faszyzm? Wypaczone idee! Gdzie w ¶wietle prawa dokonywano zbiorowych mordów, eksterminacji . Nie tylko podludzi - ¯ydów, Cyganów, S³owian, ale równie¿ ca³ych szpitali dla ob³±kanych, zak³adów psychiatrycznych, bez wzglêdu na wyznanie, czy te¿ narodowo¶æ. Zgroza bierze ile istnieñ ludzkich zosta³o w ten sposób zgaszonych na zawsze. Ile talent ów unicestwiono! Có¿ za obrzydliwe marnotrawstwo w celach zachowania czysto¶ci rasy. "...Przechodz±c z poziomu na poziom z trudem utrzymuj± równowagê, bo s± przecie¿ Inni..." Niedostrzeganie problemu, traktowanie go przez nas jako marginesowy, udowadnianie, ¿e jest to zjawisko kresowe doprowadzi³o do tego z czym zaczêto obecnie walczyæ. Widok cz³owieka na wózku inwalidzkim, który w ¿aden sposób nie mo¿e sobie poradziæ napotykaj±c barierê w postaci schodów staje siê mniej powszedni. Na szczê¶cie zauwa¿yli¶my w koñcu, tzw. "trzy schodki" i dziêki skutecznej akcji nag³o¶nionej przez ¶rodki masowego przekazu, rozpoczêli¶my walkê z architektur± urzêdów, budynków o charakterze publicznym przeznaczon± tylko i wy³±cznie dla cz³owieka zdrowego - by ta nie sta³a siê barier± oddzielaj±c± od siebie ludzko¶æ. "...Pisz±, maluj± bior± siê za rêce na scenie sztuki krzycz± sami przy pierwotnych d¼wiêkach, ¿e s± Inni..." Ci spo¶ród "innych" odwa¿ni, którzy mog± i potrafi± to robiæ nie pozostaj± bierni w walce o swe prawa, w walce z haniebn± dyskryminacj±. Staraj± siê poprzez pisanie o swej odmienno¶ci uwra¿liwiæ bli¼nich.U¿ywaj± do tego celu ró¿nych dziedzin sztuki, udowadniaj±, ¿e istniej± naprawdê, ¿e s± potrzebni, ¿e nale¿y siê z nimi liczyæ. Wielu znakomitych ludzi wysz³o w³a¶nie z nich. Byli to genialni muzycy, arty¶ci powa¿ani politycy, bez których ¶wiat by³by ubo¿szy, gorszy, bardziej ni¿ jest w rzeczywisto¶ci - szary i brudny "...Wra¿liwi, pobudzeni ¶wiatem przejêci niestrudzeni w poszukiwaniu..." Wytworzyli wewn±trz siebie swój w³asny dom, gmach wyobra¼ni. Ka¿dy z nich pragnie ludzko¶ci co¶ ofiarowaæ, daæ siebie, ale równie¿ i przyj±æ od niej jak najwiêcej. Jednak "prosta dusza" nie mo¿e pomie¶ciæ ogromu m±dro¶ci i do¶wiadczenia, jaki ma do zaoferowania ¶wiat. I dlatego czuj±, i¿ ich umys³ uleg³ za¶mieceniu. A oni sami zagubieni, samotni dalej pozostaj± niezrozumiali, odseparowani i niechciani. Wbrew utartemu pogl±dowi, ci ludzie choæ tak ró¿ni± siê od nas, dlatego i¿ s± niepe³nosprawni czêsto w stopniu, który nie pozwala spêdziæ im ¿ycia niezale¿nie, samodzielnie - to jednak potrafi± my¶leæ, dzia³aæ, zg³êbiaæ odwieczne prawdy nurtuj±ce cywilizacjê... Zakoñczenie tekstu jest jak gdyby podsumowaniem ca³ego wiersza, wyci±gniêciem najwa¿niejszego wniosku "...Inni, innym s± bardzo potrzebni." Bo tylko tam gdzie ludzi tych traktuje siê jak istoty równe, tylko wtedy mo¿e nast±piæ pe³na harmonia zdolna wydaæ wspania³e owoce wspólnej egzystencji. Choæ my dla nich jeste¶my "inni", a oni dla nas te¿ "inni" to jednak potrzebujemy siebie, by siê wzajemnie uzupe³niaæ... przej¶æ wspólnie razem z tolerancj±, obok siebie przez ¿ycie.
Z wyrazami powa¿ania
wielbiciel poezji z Soko ³owa Podlaskiego